

ARTYŚCI
“Wiatr z zachodu niesie żurawi klangor” – takim cytatem mógłbym rozpocząć ten artykuł, który bardzo do mnie trafia w czasach rozległego i masowego dziennikarstwa, a zwłaszcza jeśli temat tyczy się sportu żużlowego, a będąc dokładnym i precyzyjnym mam na myśli tak zwanych “transferów”.
Miesiąc maj, początek sezonu żużlowego w całej Europie, a ja już zdążyłem wyłapać na popularnych portalach sportowych artykuły dziennikarzy, którzy już wiedzą gdzie w przyszłym sezonie pojedzie Dominik Kubera, Martin Vaculik czy Anders Thomsen. Żużel to specyficzny sport, który pochłania ogrom pieniędzy jeśli chodzi o zawodników, dlatego nie dziwię się, że w obecnych czasach transfer zawodnika z jednego klubu do drugiego to nic nadzwyczajnego, każdy z nas zmienia pracodawcę w celu lepszych zarobków i poprawy swojego życia poprzez gromadzenie środków pieniężnych. To jest normalne.
Szkoda tylko, że mierni dziennikarze, którzy nie potrafią wydobyć z siebie czegoś więcej posługują się plotkami, domysłami lub czasami po prostu kłamstwem czy oszustwem tylko dla celów osobistych, które z rzetelną wiadomością czy przekazem mają niewiele wspólnego. Na początek określmy sobie takiego “dziennikarza”. Ja osobiście określam takich “miernotą” czy “plebejuszami”, ale na potrzeby tego materiału nazwijmy ich “artystami”, bo w tym co wyczyniają są po prostu artystami w swoim fachu.
Czym jest owy fach, w którym nasi artyści są wybitnymi mistrzami? Nazywa się “propaganda”, ta sama która od wielu lat jest wśród nas i to nawet w życiu codziennym. Zapytacie co łączy ową propagandę z ludźmi piszącymi artykuły sportowe na temat naszej ukochanej dyscypliny, jaką jest żużel? Już spieszę z odpowiedzią: dezinformacja, pogłoski czy niekorzystny wpływ na różne podmioty odgrywające swoje role w świecie speedway’a w Polsce, ale też i na świecie. Niestety sam temat propagandy w świecie sportu poruszę w innym artykule, a dziś chciałbym odnieść się do naszych głównych bohaterów, naszych “Artystów”.
Co roku mamy “Powtórkę z rozrywki” serwowaną przez “specjalistów” znikomej marki, a mianowicie na początku sezonu A, już wiemy gdzie będzie jeździł Zawodnik X w sezonie B w roku następnym. Informacje są sprawdzone, potwierdzone u najważniejszych z ważnych, wszyscy są dogadani, tylko nikt nie może puścić pary z ust, bo wiadomo… trwa sezon. Taki schemat wywołał poczucie braku odpowiedzialności za napisane czy wypowiedziane słowo, bo zawsze może się wytłumaczyć “tajemnicą zawodową” obu ze stron. Artysta jest kryty w razie gdyby jego “sensacje” okazały się wyssane z palca, a bardzo często dochodzi do takich sytuacji.
W tym roku wyszło już kilka artykułów, które obwieszczają wielkie transfery na rok 2026, a mamy dopiero miesiąc maj. Pięć rund o Drużynowe Mistrzostwo Polski, dwie rundy Grand Prix i jakieś cztery miesiące przed nami pełne żużlowych emocji, a co niektórzy już wiedzą, że Dominik Kubera będzie zawodnikiem Falubazu, Martin Vaculik w Lublinie, a do Tarnowa wróci Tony Rickardsson ku chwale Jaskółek.
Nie podpieracie swoich domniemanych sensacji niczym, wykonujecie polecenia swoich naczelnych, którym zależy tylko i wyłącznie na klikalności, bo tego trzeba, aby wydawca utrzymał redakcje i zapłacił marne srebrniki. Dziennikarz to nie polityk i nikt mu nie będzie pamiętał, że jego artykuły wprowadzają w błąd, czy pisząc wprost: oszukują ludzi.
Cierpią na tym też sami zawodnicy, kluby, prezesi, menedżerowie czy mechanicy, bo taki sztucznie wywołany chaos, który dotyczy pieniędzy, bo transfery to przede wszystkim pieniądze. Taki chaos powoduje sztuczne podbijanie stawek punktowych oraz bardzo osłabia wizerunki wszystkich stron, a “artysta”? Siedzi za komputerem i nic nie rozumie powielając swoje błędy po stokroć.
Nadeszły smutne czasy, kiedy to jakość przegrała ilością, a obiektywizm z propagandą, ale można by rzec: sami to sobie sprawiliśmy. Jak się bronić przed taką treścią wśród labiryntu Goebelsowskich metod propagandy? Trzeba wnioskować i być pokornym, to jedyna metoda, aby nie dać się oszukać w tych czasach.
